10.05.2013r. ok. 16:30, 12 dziewcząt z naszej Drużyny Harcerskiej Krople Rosy wraz z naszym drużynowym phm. Krzysztofem Szydło wybrało się na II Międzynarodowy Harcerski Turniej Piłkarski "Scout Cup" w Krakowie. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, bo pierwszy raz uczestniczyliśmy w tego typu turnieju. Po przybyciu na miejsce i zakwaterowaniu poszliśmy „zwiedzić” szkołę, w której mieliśmy spędzić kolejne dwa dni oraz Orlika, na którym miały rozgrywać się mecze. Nasz kapitan razem z druhem Krzysztofem poszli na odprawę, na której dowiedzieli się kiedy, o której i z kim będziemy grały kolejnego dnia. Następnie udaliśmy się na kolację, a po wieczornej toalecie poszliśmy spać, bo przecież czekał nas ciężki dzień. W sobotę pobudka ok. 8:00. Poranna toaleta, śniadanie i trening na hali. Pierwszy mecz miałyśmy dopiero o 12:20 więc zostało nam jeszcze sporo czasu. Przed 11:00 przebrałyśmy się w stroje sportowe i wraz z druhem Krzysztofem poszłyśmy na boisko. Na czas dotarł również do nas nasz „trener” druh Paweł Bryła, który przygotowywał nas do tego turnieju. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy pierwszy mecz naszych przeciwniczek, aż w końcu przyszła nasza kolej. Stanęłyśmy oko w oko z naszymi rywalkami, gotowe na najgorsze. Przeciwniczki z „HKS Jeronie! Chorzów” były od nas starsze, a tym samym wyższe, ale ku naszemu zdziwieniu szybko uzyskałyśmy prowadzenie, a cały mecz zakończył się wynikiem 2:0. Obie szczęśliwe dla nas bramki strzeliła Weronika Dubel. Bardzo się cieszyłyśmy, skakałyśmy ze szczęścia i krzyczałyśmy na cały Kraków. Po godzinnej przerwie czekał nas kolejny pojedynek, tym razem z „Lwicami Południa”, których najbardziej się obawiałyśmy. W tym meczu decydującą rolę odegrała nasza świetną obrona. Przez większą część meczu prowadziły nasze rywalki 1:0 lecz pod koniec spotkania, gdy zostały zaledwie 2 minuty do końcowego gwizdka sędziego Karolina Klimeczko posłała piłkę do bramki przeciwniczek. Cieszyłyśmy się, jak oszalałe, że dałyśmy radę. Po krótkim odpoczynku czekał nas kolejny mecz, tym razem z „Gryfem”, drużyną z Brzeska. W pierwszych minutach meczu szczęście dopisywało naszym rywalkom ale ostatnie minuty spotkania należały do nas. Wiktoria Grzeczyńska strzeliła piękne dwie bramki ze stałych fragmentów gry. Ostatni mecz w grupie rozegrałyśmy z 25 DH „Knieja”. Przeciwniczki pokazały w poprzednich meczach na co je stać, więc nieco się ich obawiałyśmy, ale dla chcącego nic trudnego. Wygrałyśmy z nimi 1:0. I tym razem to Wiktoria Grzeczyńska strzeliła pięknego gola ze stałego fragmentu gry. Był to nasz ostatni mecz. Wyszłyśmy z grupy z 10 punktami, a za nami uplasowały się „Lwice Południa” z 8 punktami i to z nimi następnego dnia miałyśmy rozegrać finał II Międzynarodowego Harcerskiego Turnieju Piłkarskiego "Scout Cup". Po meczach fazy grupowej czekała na nas pyszna pizza. Po powrocie do miejsca naszego zakwaterowania i po wieczornej toalecie udałyśmy się na zasłużony odpoczynek. Nie każda z nas jednak spała spokojnie, bo czekał nas kolejny, ważny dzień i mecz finałowy, czyli mecz o wszystko. Do zdobycia był puchar, tytuł ale przede wszystkim wewnętrzna satysfakcja, że gramy w finale. Dobrze wiedziałyśmy, że to nie będzie łatwy mecz. Nasze przeciwniczki to licealistki, a my dopiero kończymy podstawówkę. Nadeszła niedziela. Pobudka ok. 7:00, poranna toaleta, śniadanie i trening na hali. Mocno się porozciągałyśmy i wierzyłyśmy, że może nam się udać. Na mecz finałowy zaprosiłyśmy naszych Rodziców, którzy mocno trzymali kciuki i dopingowali okrzykami. Sama phm. Sonia Knapczyk i komendant naszego Hufca Marcin Homel przyjechali nas wspierać. Przyszła godzina 10:20. Wyszłyśmy na boisko. Wykrzyczałyśmy okrzyki i zaczęło się. Grałyśmy zacięcie, obrona nie przepuszczała nikogo, ani niczego, a tym bardziej żadnej zawodniczki z piłką z przeciwnej drużyny. W finale trochę zmieniły się zasady. Nie grałyśmy 20 minut tylko 2 połowy po 15 minut czyli w sumie 30 minut. Po pierwszej połowie przegrywałyśmy z „Lwicami Południa” 0:1, ale ciągle wierzyłyśmy, że może nam się udać. Miałyśmy dwie pewne sytuacje jednak piłka zamiast wpaść do bramki odbiła się raz od poprzeczki, a za drugim razem od słupka. Druga połowa rozpoczęła się od mocnej ofensywy z naszej strony. Atakowałyśmy bramkę przeciwniczek, lecz bramkarz był nie do pokonania. Chwila nieuwagi i kontra rywalek doprowadziły do utraty drugiej bramki. Przy takim stanie meczu rzuciłyśmy się do szturmu na bramkę przeciwniczek, jednakże zabrakło precyzji i zwykłego szczęścia. Ostatecznie, po ciężkiej walce przegrałyśmy 0:2. Po ostatnim gwizdku sędziego w naszych oczach pojawiły się łzy. Ustawiłyśmy się na linii środkowej i podziękowałyśmy sobie wzajemnie za grę, łzy jednak nie przestawały spływać po naszych policzkach. Poczułyśmy, że wszyscy są z nas bardzo dumni – Rodzice, druh Krzysztof Szydło i nasz trener Paweł Bryła, bo przecież dotarłyśmy do wielkiego finału. Wszyscy nam gratulowali i robili pamiątkowe zdjęcia. Podczas ceremonii zakończenia na naszych szyjach zawisły srebrne medale. U niektórych pojawiły się łzy, ale tym razem szczęścia. Myślę, że dla całej dwunastki wicemistrzyń II Międzynarodowego Harcerskiego Turnieju Piłkarskiego „Scout Cup” było to niezapomniane przeżycie. Każda z nas wracając do domu była z siebie dumna i zadowolona. Nie poddajemy się! Mamy nadzieję, że za rok na naszej szyi w blasku słońca będą mienić się złote medale.
K. Ł
ZDJĘCIA: ZOBACZ W ALBUMIE FOTOGRAFICZNYM